Polska: Czy to już koniec taxi

Czy to już koniec taxi

Styczeń, luty, aż do marca to, jak mówią taksówkarze, martwy sezon. I dotyczy to większości miast w Polsce. Jednak nie tylko sezonowość w tej pracy staje się obciążeniem i zniechęca do zawodu. “Dzieje się to, o czym mówiliśmy od dawna, ale wtedy śmiano się z nas i wytykano, że boimy się konkurencji. Zawód taksówkarza znika. Znika na rzecz zagranicznych korporacji. I one przejmą rynek w Polsce”.

Z 900 kierowców na 300, z 600 na 200 – nawet o 80 proc. spadła liczba taksówkarzy zatrudnionych w polskich korporacjach taksówkarskich. – Pandemia ścięła taksówki w korporacjach co najmniej o połowę. Niemal na 2 lata usługi taksówkarskie zamarły. Kierowcy po pandemicznych perypetiach nie wrócili do zawodu. Poszli do innej pracy, bo musieli z czegoś opłacić leasingi, rachunki, kredyty – mówi Sławomir Góra, prezes Stowarzyszenia Radio Taxi Wawel. Przyznaje, że i u niego liczba kierowców znacząco spadła.

Nowi? Sławomir Góra mówi, że nie palą się do tego zawodu. – Jest coraz mniej nowych taksówkarzy, bo ten zawód przestaje się kalkulować. Na starcie trzeba mieć co najmniej 5 tys. zł. ZUS: ponad 1,7 tys. zł, paliwo: co najmniej 2 tys. zł, składka w korporacji, niech to będzie tylko 700 zł, do tego podatki, ewentualnie rata leasingowa. A gdzie zarobek?

Taksówkarze wypatrują wiosny, bo, jak mówi Sławomir Góra, we wszystkich miastach w Polsce, ale zwłaszcza turystycznych styczeń, luty i marzec to martwe okresy. – To bardzo słabe miesiące. Taksówkarze muszą sobie w ciągu roku odłożyć pieniądze, żeby przez te miesiące mieć na opłaty i życie – zauważa.

Bycie taksówkarzem przestaje się opłacać

Nie tylko sezonowość i rosnące koszty zniechęcają do zawodu taksówkarza. Polskim korporacjom coraz trudniej utrzymać się w obliczu panoszenia się na rynku aplikacji do zamawiania przejazdów.

Obserwujemy degradację polskich przedsiębiorców. Wiele mówi się o zamykaniu restauracji, piekarni, upadłości przedsiębiorców, ale nie mówi się, że znika rynek taksówek. Od 2020 r. zniknęły setki pojedynczych przedsiębiorców, nie mówiąc już o dużych korporacjach – mówi Jarosław Jaźwiński z Express Taxi Bydgoszcz.

I podaje przykłady: — Jedna z największych swego czasu korporacji w Krakowie: Barbakan, która została ze względu na nierentowność przejęta przez iTaxi. Firma miała swego czasu 900 samochodów. Przejęte zostały też jedna z najstarszych gdańskich korporacji – Komfort Taxi oraz jedna z największych w Gdańsku – As Taxi. Do tego z rynku zniknęło też bydgoskie Radio Taxi Mercedes – wymienia Jarosław Jaźwiński.

“Koszty prowadzenia taksówki są, jak mówią taksówkarze, nieporównywalne z kosztami, jakie ponoszą kierowcy na aplikację – najczęściej zatrudnieni na umowę zlecenie i najczęściej to cudzoziemcy: Gruzini, obywatele Zimbabwe, Tadżykistanu. – Nie znają realiów, nie znają zasad ruchu, nie znają topografii miasta. Niejednokrotnie nie mają tutaj legalnego pobytu. W połowie stycznia częstochowska policja zorganizowała akcję, w której skontrolowano pięciu przewoźników i okazało się, że wszyscy przebywają w naszym kraju nielegalnie. Ci ludzie są niejednokrotnie nieświadomi, że łamią prawo. Są wrzucani na głęboką wodę, nie wiedząc, w co się pakują – mówi Piotr Zieliński z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia TAXI.

Coraz mniej prawdziwych taksówkarzy

Jarosław Jaźwiński podaje, że pracownie w Polsce, które badają kierowców, nie są przystosowane do badania kierowców w innych językach niż polski. – Nie ma testów zatwierdzonych przez Ministerstwo Zdrowia, które mogą badać kierowców w innych językach. Pytanie też, czy takim testom są w ogóle poddawani. Niedawno kolega z Gdańska zgłaszał, że obywatel Zimbabwe przyjechał do Polski w piątek, a w sobotę rano już wsiadł za kierownicę samochodu świadczącego przewóz z aplikacji. Skąd to wiadomo? Bo miał stłuczkę z moim kolegą. Kiedy ten człowiek zrobił badania, kiedy miał wydane świadectwo niekaralności, skoro na drugi dzień już jeździł?

Taksówkarze mówią wprost: rynek jest zepsuty i jak tak dalej pójdzie, zawód taksówkarza przestanie istnieć. – My dinozaury znikamy, na rzecz słabo wykwalifikowanych pracowników. Dzieje się to, o czym mówiliśmy

Branża taxi wielokrotnie apelowała i zwracała uwagę na degradację rynku, ale była posądzana o strach przed konkurencją. – Nikt z szanującej się polskiej korporacji tradycyjnej nie boi się konkurencji. Bo konkurencja wymusza podnoszenie jakości usług, rozwój technologiczny. Jednak konkurencja musi być na zdrowych zasadach. Nie może być tak, że firma polska jest obciążona wszystkimi opłatami, a aplikacyjna żadnymi. Niech konkurencja funkcjonuje na takich samych zasadach: prawnych, podatkowych, płatniczych i wtedy prześcigajmy się samochodami, technologią, kulturą osobistą – mówi Sławomir Góra, prezes Stowarzyszenia Radio Taxi Wawel

Problemy społeczne

Marcin Zych, prezes zarządu Radio Taxi 919 mówi, że dzisiaj, aby zostać taksówkarzem, wystarczy… oddychać. – Nie trzeba mieć ani samochodu, ani predyspozycji, ani podstawowej znajomości miasta, a już o jego historii nawet nie ma co wspominać. Młodzi kierowcy klikają i instalują się na platformach przewozowych, bo tak jest najłatwiej. Jak po kilku miesiącach zorientują się, że nie jest tak kolorowo, to wystarczy się wylogować i usunąć konto. Dla aplikacji nie ma to już znaczenia, gdyż na to miejsce są dziesiątki nowych kierowców.

Wysyp aplikacji spowodował, że jakość usług taxi leci na łeb, na szyję. To powoduje, że zaczynają się i problemy społeczne. Zwraca na nie uwagę Piotr Zieliński z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia TAXI. – Rosnąca liczba gwałtów, molestowań, napadów, kradzieży. Przyczyna to brak zaświadczenia o niekaralności z kraju pochodzenia. Obserwujemy również wzrost zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego. Przed pojawieniem się przewozów aplikacyjnych nie było tylu kolizji i wypadków z udziałem taksówek – wymienia.

Sławomir Góra mówi wprost, że nawet w najczarniejszych snach, nie wyśniłby patologii, jaka ma miejsce na rynku. – Mam kierowców ze stażem 25 lat w firmie. Na naszych siedzeniach wychowały się dwa pokolenia. Dzieci, które kiedyś się rodziły, są dzisiaj naszymi klientami. Ja przez aplikację bym swojej córki nie wysłał. Jak to jest możliwe, że dana aplikacja nie jest w stanie zweryfikować sprawcy np. molestowania? Jak można nie wiedzieć, kogo się zatrudnia i gdzie ten ktoś jedzie? Nasi stali klienci proszą o odbieranie dzieci ze szkoły czy przedszkola. Ufają nam, a my zapewniamy im bezpieczeństwo .

Sytuacji dziwi się też Jarosław Jaźwiński. – Przez 23 lata nie słyszałem, żeby taksówkarz był posądzony o molestowanie pasażerki. Wręcz przeciwnie, to my byliśmy zaufanym, bezpiecznym podmiotem, który sprawiał, że kobieta w nocy docierała bezpiecznie do domu. Moi kierowcy mieli zawsze zasadę i mają ją do dziś, że dopóki pani nie weszła do klatki bezpiecznie, oni nie odjeżdżali. A dzisiaj co? Policja na swoich stronach podaje komunikat, jak bezpiecznie kobieta ma się zachować podczas przejazdu taksówką. To jest kuriozum. Do mnie człowiek wsiadał, żeby bezpiecznie dojechać do domu, a dzisiaj musi wiedzieć, jak nie zostać skrzywdzonym w samochodzie.

Czy zawód taksówkarza da się jeszcze uratować? – Dopóki się ustawodawcy nie obudzą, to degradacja będzie postępować. Czas tupnąć nogą. Przepisy są, trzeba je egzekwować. Trzeba powiedzieć firmom oferującym przewozy na aplikację wprost: zmieniliśmy przepisy dla was, nie potraficie się dostosować, to nie ma tu dla was miejsca. Tak jest w Danii. Przepisy jasno mówią – musicie się dostosować do rynku, jeśli nie, do widzenia. I tam aplikacje się wycofały. Na Węgrzech też nie działają. Musi być ostre uderzenie pięścią w stół

Piotr Zieliński dodaje: – Alarmowaliśmy wielokrotnie o nadchodzącym zagrożeniu i lukach w prawie. Gwałtów, wypadków i całej reszty można było uniknąć. W dalszym ciągu liczymy na sprawne działania ze strony ustawodawców. W trybie pilnym powinno się ukrócić omawiany proceder. Prace nad kolejną nowelizacją ustawy trwają. Czy ustawodawcy zdążą przed wyborami? Wszystko wskazuje na to, że może zabraknąć czasu – mówi.

Tymczasem dochodzą wciąż nowe informacje o kolizjach z udziałem kierowców i poszkodowanych pasażerkach.

Źródło  BUSINESS INSIDER

2 thoughts on “Polska: Czy to już koniec taxi

  1. dopóki w interesie wynajmu samochodów na i liseegów na doskonałych warunkach będa uczestniczyć politycy niekt nic nie zmieni, chyba że sami siebie zaczną wykańczać. Wygra ten który się umocnił jako tako.

  2. Jeżeli ZUS i urząd skarbowy nie zajmie się tą patologią – tak długo będą działać. Przecież nie jest problemem aby sprawdzić ile czasu pracuje człowiek na aplikacji. Są zatrudnieni na jakąś dziesiąta etatu. Wystarczy wejść do firmy i sprawdzić ile wykonał zleceń i w jakim czasie. Ale oczywiście nasze Państwo woli czepiać się normalnych i prawnie działających przedsiębiorców niż złodziei. Jeżeli ktoś ma jaja to należy pójść do ZUS i wskazać praktyki zatrudnienia na jedną/ dwudziestą etatu. Najlepiej byłoby aby pójść z kamerą i przedstawić problem, wtedy nie mieliby wyjścia i musieliby odpowiedzieć

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *