Rok 2020 kończy się. I bardzo dobrze że się kończy. To był bardzo dziwny i ciężki rok dla branży taxi.
1 stycznia 2020 roku weszła w życie część nowelizacji Ustawy o transporcie drogowym. Od tego dnia łatwiej było zostać taksówkarzem. Ale to w niczym nie zmieniło sposobu działania firm typu Uber czy Bolt. Nie zmieniło też sposobu działania partnerów, podpinających kierowców pod te platformy. 1 kwietnia miała wejść w życie druga część nowelizacji. Wtedy odpowiedzialność za wydawanie zleceń nielegalnym przewoźnikom miała spaść na pośredników. Niestety wcześniej ogłoszono pandemię i w ramach pomocy przedsiębiorcom rząd pomógł przestępcom, przesuwając wejście w życie przepisów dotyczących pośrednika o sześć miesięcy. Następnie Senat ponownie przedłużył im bezkarność do końca roku. Co ciekawe, największy lament podniosły osoby, które najgłośniej krzyczały, że Lex Uber to zdrada. Logiki w tym za grosz, ale nie o logikę w tych krzykach chodzi.
Przez pandemię cała branża mocno oberwała. Wielu taksówkarzy zmieniło branżę. Niektóre korporacje padły. Szkoda między innymi warszawskiego Merca. Państwo zastygło. Przez trzy miesiące nie działo się kompletnie nic. W końcu w czerwcu służby w Warszawie ponownie ruszyły do kontroli, które trwają dotąd. Niestety w innych miastach, poza pojedynczymi przypadkami, nic takiego się nie stało.
W lipcu Samorządny Związek Zawodowy Taksówkarzy RP/Krajowa Izba Gospodarcza TAXI zorganizował pikietę pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Był to smutny widok. Stało kilkanaście osób. Na jesieni taksówkarska Solidarność zorganizowała pikietę pod Ministerstwem Infrastruktury. Widok był podobny. Odzew środowiska zerowy.
We wrześniu zmarł Tomek Modzelewski, twórca Taryfy24. Przez wielu lubiany, przez wielu znienawidzony. Na pogrzebie Tomka było wiele koleżanek i kolegów. Także spoza Warszawy. Wszyscy uczcili jego pamięć godnie.
Po tym tragicznym wydarzeniu walka między Szantrapą, a innymi organizacjami wygasła. Do dnia dzisiejszego to niepisane zawieszenie broni obowiązuje. Szkoda, że tak późno do niego doszło.
Jesienią doszło też do dwóch innych zdarzeń. Z emigracji powrócił Student. Dla tych co nie są z branży wyjaśnimy że Student to postać legendarna, przywódca strajków 2011 i 2012. Powrócił, ale tylko wirtualnie. Zaczął od bezprecedensowego wywalenia części adminów na grupie Protest Taxi Polska i bezpardonowego ataku na Jarosława Iglikowskiego. Czym dołączył do Dariusza Góralczyka i Sebastiana Ligowskiego. Wziął się także za dyrygowanie przygotowaniami do protestu. Pod jego wpływem Solidarność odwiesiła zawieszony w maju 2019 roku protest. Powstały grupy mające prowadzić przygotowania do protestu w całej Polsce. Do ogólnopolskiego protestu nie doszło. Okazało się, że Student nie zna realiów i nikt nie chce słuchać jego „pomysłów”. W końcu oskarżył nawet Iglikowskiego o to, że nie przewidział pandemii. O braku wiedzy u Studenta mówił u nas Mietek.
Na bazie poruszenia powstało Ogólnopolskie Porozumienie TAXI, które próbowało ruszyć temat protestu, ale coś nie zagrało. Efektem tych działań są odejścia Mietka, Arka Dawidiuka, Łukasza (Lublin). Odeszli też Artur Wnorowski i Jarek Iglikowski, ale to raczej nie miało wiele wspólnego z wydarzeniami z jesieni 2020 roku. Od dwóch lat mówili o odejściu.
W Lublinie nie ma żadnych akcji kontrolnych, prowadził je Łukasz. W Łodzi na chwilę obecną nie wiadomo, co będzie dalej z Łódzkim Taksówkarzem. Warszawski Taksówkarz działa dalej. Artur i Jarek mają następców. Nie wiadomo, co z warszawską Solidarnością. Miotają się od ściany, do ściany. Na chwilę obecną chyba nie mają partnerów do wspólnego działania, ale nie mają też pomysłu na nie. Przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz. Szantrapa/KIGT działa, jak działała. Pisze pisma, składa wnioski do sądów. Czy to przyniesie efekty? Zobaczymy. Na szczęście topór wojenny z innymi został zakopany, więc jest spokojniej.
Student zniknął. Namieszał, podpuścił i zniknął. Odżegnuje się od organizowania protestu. Nie pierwszy raz znika, gdy napotyka na niezadowolenie.
Darek Góralczyk i Sebastian Ligowski dalej oskarżają Iglikowskiego o zdradę. I praktycznie do tego się ograniczają. Ich „prężne” organizacje nie zrobiły nic. Darek Góralczyk nie pojawił się nawet na pikiecie pod KPRM w lipcu, a przecież jest we władzach organizacji, która ją organizowała. Na innych protestach też go nikt nie widział. Sebastian pomagał przy proteście październikowym. Był także na innych protestach. Swoich pomysłów nie zrealizował. Pozostały w sferze Facebooka. Na pytania o to, jak Iglikowski mógł zalegalizować Ubera, skoro ten od początku jako spółka działa legalnie do dzisiaj, nie odpowiedzieli. Wydaje się, że tym panom chodzi tylko o krytykowanie.
Podsumowując.
Rok 2020 był bardzo ciężkim rokiem. Sytuacja taksówkarzy i korporacji jest dużo gorsza, niż w 2019 roku. Powody to przedłużanie ochrony dla nielegalnych przewozów i pandemia oraz zamykanie gospodarki z nią związane. Wielu działaczy taksówkarskich odeszło. Rok 2020 to także rok wejścia w życie Lex Uber. Wejścia, do którego w końcu nie doszło, ponieważ najważniejsza jej część została przełożona na 1 stycznia 2021 roku. Najwięksi krytycy Lex Uber są jednocześnie ludźmi najbardziej zmartwionymi tym faktem.
Do pozytywnych rzeczy należy zaliczyć zawieszenie, a może zakończenie wojny między Szantrapą, a innymi organizacjami. Część powinna się cieszyć z odejścia Iglikowskiego, ale jakoś im to nie wychodzi. Do miast, w których działają organizacje taksówkarskie dołączył Gdańsk. Solidarność gdańska istnieje od lat, ale w tym roku dołączyła do wspólnych działań z innymi organizacjami. Powstały nieformalne organizacje w Rzeszowie i Szczecinie. Czy to wystarczy?
Zobaczymy
—
Treść pochodzi ze strony Strefa Info.