To co dzieje się z cenami na stacjach benzynowych śmiało można nazwać katastrofą. Taksówkarze odczuwają bezpośrednie podwyżki .
- Tak naprawdę ten swoisty rollercoaster zaczął się dwa lata temu, gdy przyszła pandemia i życie w miastach w Polsce praktycznie się zatrzymało. Wobec braku popytu na paliwa ich cena gwałtownie spadła. Z powodu pandemii drastycznie zmalała liczba osób korzystających z usług taxi i przewozu osób. Zamknięte restauracje, kluby, kina i teatry sprawiły, że w miastach zamarło życie nocne. Z kolei wiele firm przeszło na pracę zdalną, co zmniejszyło zapotrzebowanie na kursy biznesowe. Sytuacja stała się bardzo trudna. Liczba klientów nieco wzrosła w okolicach Bożego Narodzenia, ale była to tylko przejściowa poprawa. – W okresie świątecznym nasza sytuacja była w miarę dobra. Po Nowym Roku ilość zleceń znów zmalała o 40 – 50 proc. Obecna sytuacja jest jeszcze gorsza , niż na początku pandemii, sytuacja z brakiem kursów poprawiła się. Rosnące ceny paliw z dnia na dzień dobija wielu taksówkarzy, kierowcy taksówek będą zmuszeni zadać sobie pytanie, czy prowadzenie biznesu stanie się opłacalne i rentowne. Jeśli odpowiedź będzie negatywna, wielu będzie zmuszona odejść z zawodu. Stracą na tym tak naprawdę wszyscy.
Jak środowisko taksówkarzy w Warszawie zareaguje na podwyżki? Czy zdecyduje się na protest?